Rok 1975. Po kilku latach wymuszonej emigracji młody reżyser Andrzej Żuławski wraca do Polski. Jego sytuacja w kraju jest niepewna. Po „Trzeciej części nocy” (1971) - dobrze przyjętym debiucie nakręcił szokującego „Diabła" (1972), który z miejsca trafił na półkę a z reżysera uczynił persona non grata. Na domiar złego rozpada się jego rodzina. Żona - Małgorzata Braunek wnosi o rozwód. By poprawić swoją pozycję i uciec od osobistego dramatu, Żuławski podejmuje się tytanicznego zadania, realizacji największego filmu w historii polskiej kinematografii - eposu science-fiction „Na srebrnym globie". Jeśli mu się uda, trafi do panteonu polskiego kina. Jeśli nie - jego kariera w Polsce będzie skończona.
„Na srebrnym globie” (1976/1987) Andrzeja Żuławskiego mogło stać się jednym z najbardziej przełomowych filmów science-fiction w historii. Rozmach produkcyjny, gwiazdorska obsada, rewolucyjne kostiumy i scenografia zapowiadały arcydzieło. Dlaczego zatem władze kinematografii PRL wstrzymały produkcję na dwa tygodnie przed zakończeniem zdjęć? Czy zdecydowały o tym względy ekonomiczne, polityczne, artystyczne, czy osobiste? Pozostał film-legenda, który nadal inspiruje filmowców z całego świata, podobnie jak emocje ekipy, równie silne dzisiaj co czterdzieści lat temu. „Ucieczka na srebrny glob” to film o największej tajemnicy i największym, niespełnionym, marzeniu polskiego kina.